Św. Urszulę Ledóchowską poznałam w programie ze świętymi kobietami, a słowem, które najbardziej kojarzy mi się z jej postawą, jest radość – jeden z owoców Ducha Świętego.
W tej niezwykłej kobiecie zachwyca mnie i pociąga wiele cech i postaw. Po pierwsze - wszechstronne wykształcenie, którego nie zachowywała dla siebie, ale dzieliła się nim z wychowankami urszulańskich szkół (uczyła m.in. przedmiotów matematyczno-przyrodniczych, historii sztuki w języku francuskim (!), a także malarstwa). Piękna jest odwaga, z którą wyjeżdżała w nie zawsze przyjazne miejsca, wszędzie tam, gdzie potrzebował jej Kościół – do Petersburga, gdzie w konspiracji założyła placówkę zajmującą się polską młodzieżą, czy do fińskiej Karelii, gdzie opiekowała się nowicjuszkami i prowadziła działalność, którą dziś nazwalibyśmy ekumeniczną. Ponadto podziwiam jej uzdolnienie do przyswajania kolejnych języków obcych – św. Urszula biegle władała sześcioma podstawowymi językami europejskimi, a także m.in. szwedzkim i duńskim. Swój talent poliglotki przekładała na wsparcie działań Kościoła, tłumacząc np. katechizm i pieśni religijne na fiński, oraz na sprawy związane z odzyskaniem przez Polskę niepodległości – potrafiła jednoczyć różne osoby wokół tej istotnej kwestii, odznaczała się postawą patriotyczną.
Charyzmat św. Urszuli, który jest mi jednak najbliższy, to.... apostolstwo uśmiechu. Ona wierzyła, że dwoma najskuteczniejszymi sposobami wpływania na ludzi są dobroć i uśmiech. Sama potęgą swojej dobroci pociągała innych wzwyż. Zwracała uwagę, że przyciągamy innych do siebie dzięki pogodnemu nastawieniu, uśmiechowi. To wówczas pojawiają się pytania: skąd radość w tej osobie? Tyle problemów dotyka przecież nas wszystkich. Św. Urszula była zdania, że:
„Nic może tak nie przemawia do obojętnych w wierze, do niewierzących, jak widok osoby zawsze pogodnej, promiennej szczęściem wewnętrznym, uśmiechniętej, choć się wie, że niejeden krzyż dźwiga, że niejedna troska ją przygniata.”
Z własnego doświadczenia wiem, że lubię przebywać z osobami pogodnymi, radosnymi tą radością, która przebija przez troski dnia codziennego, a czasem nawet i dramaty, bo i one są elementem życia. Nie chodzi o zaprzeczanie im, ale patrzenie dalej, głębiej. Słowo Boże i Bożą nadzieję można nieść nie tylko cytując fragmenty Pisma Świętego, ale także taką postawą. Do tego czuję się zaproszona przez Pana Boga na wzór św. Urszuli. Mimo że Urszula Ledóchowska odeszła do domu Ojca ponad osiemdziesiąt lat temu, jej diagnoza dotycząca świata wydaje się bardzo aktualna,:
„Świat dzisiejszy goni za rozrywkami, szuka gorączkowo wesela, bo prawdziwej, Bożej wesołości nie posiada. Boża wesołość to cnota, a cnotę trzeba nabywać pracą nad sobą.”
Pragnę iść za jej przykładem i być znakiem Bożej obecności tu, gdzie jestem – Polsce, w Warszawie, w latach 20. XXI wieku, pracując nad sobą. Zacznę od (apostolstwa) uśmiechu :-)
Katarzyna Wojtak-Sadzińska
Masz ochotę wypić kawę ze św. Urszulą i posłuchać jej mądrych słów? : - ) Obejrzyj ten odcinek cyklu spotkań ze świętymi!
Świętą Urszulę Ledóchowską i jedenaście innych świętych możesz poznać bliżej w programie „uBOGAcONA na drodze do świętości”.
A może chciałabyś posłuchać słów młodej Julii do jej przyjaciółki? Czego ta dziewczyna może nas nauczyć o relacjach?
Comments