Na swoje macierzyństwo czekałam 7 lat. W 2014 roku wyszłam za mąż, dwa miesiące po ślubie zaszłam w ciążę. Niestety, w 12 tygodniu okazało się, że dziecku przestało bić serce. Czułam, jakby zawalił się cały mój świat. Obwiniałam siebie, obwiniałam wszystkich. W kolejnych latach staraliśmy się nadal, jednak bezskutecznie. Robiliśmy różne badania. Od lekarki usłyszałam, że raczej nic z tego nie będzie.
Podczas pandemii zaczęłam na nowo zgłębiać swoją wiarę - trafiłam na projekt uBOGAcONA. Zaczęłam od programu „Ja w Jego oczach”. Historia Sary i Elżbiety napawała mnie nadzieją, że może kiedyś i u mnie się uda. Zaczęłam też szukać - a może Pan Bóg oczekuje ode mnie innego rodzaju macierzyństwa: duchowego? Kiedy zaczęłam się godzić z tym, że nigdy nie będę mamą, zaczęłam trafiać na jedno zdanie - „Dla Boga bowiem nie ma rzeczy niemożliwych”. Przewijało się u mnie przez cały rok przed zajściem w upragnioną ciążę. Kiedy na teście pojawiły się upragnione dwie kreski, łzy szczęścia mieszały się z łzami strachu, czy w końcu nam się uda. Pan Bóg przeprowadził mnie bezpiecznie, pomimo różnych problemów zdrowotnych, do końca ciąży. Po 7 latach trzymałam w ramionach mojego ukochanego synka, ponieważ dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych.
Pan Bóg postawił mi trudne zadanie, ale nigdy mnie nie opuszcza, nawet jak jest ciężko. Nadal ćwiczy moją cierpliwość, zwłaszcza przy mocno żywiołowym maluchu.
Macierzyństwo jest trudne. Pomimo wielu radości, pojawia się cała gama różnych emocji, zarówno u rodziców, jak i u dzieci. To wielka odpowiedzialność przeprowadzić dziecko przez cały okres dojrzewania - nauczenia się zasad, panowania nad emocjami, życia w społeczeństwie. Na nas, rodzicach, spoczywa ogromna odpowiedzialność. Jednak nawet w trudnych chwilach uśmiech dziecka potrafi wymazać z pamięci wszystkie złe zdarzenia. Odkąd jestem rodzicem, więcej rozumiem Boga jako Ojca. Małe dziecko dopiero poznaje świat, wielu rzeczy nie rozumie, nie wie. To rodzic łapie je w ostatniej chwili, kiedy próbuje zejść z kanapy; rodzic zabiera wszystkie niebezpieczne przedmioty, bo wie, ze dziecko może zrobić sobie krzywdę. Tak samo my wielu rzeczy nie wiemy, nie rozumiemy, ale Pan Bóg widzi szerzej i wie, co jest dla nas najlepsze. Musimy Mu zaufać - tak, jak dziecko ufa rodzicom.
Ania Ptaszyńska
O wspomnianym w świadectwie programie zmieniającym serce przeczytasz więcej tu: ja w Jego oczach.
Comments